8 października, odbyło się spotkanie z Agnieszką Smoczyńską, która opowiedziała o swoim pełnometrażowym debiucie “Córki Dancingu”.
Premiera filmu odbyła się na 40. Festiwalu Filmowym w Gdyni i przyniosła Agnieszce nagrodę za debiut reżyserski, a Januszowi Kaleji i Tomaszowi Matraszkowi – nagrody za charakteryzacje. Na początku tego roku film otrzymał nagrodę specjalną jury Sundance Film Festival za „unikalną wizję i design”.
Film sprawnie balansuje pomiędzy liryzmem a brutalizmem, w oryginalny sposób łącząc muzykę, krwawe sceny rodem z horrorów oraz mity i archetypiczne sylwetki bohaterek osadzone w nie-realiach PRL-u.
Określany „filmem muzycznym” i zrealizowany na podstawie scenariusza Roberta Bolesty obraz, uczestnicy Plenerów mieli okazję zobaczyć dzień wcześniej, co pozwoliło im na pełen udział w jego analizie.
Agnieszka Smoczyńska opowiedziała o dylematach i wyborach dokonanych w procesie tworzenia tego konkretnego filmu, odnosząc się też często do generalnej kwestii debiutu w Polsce. Opisała szczegółowo proces powstawania filmu: od jego wizji, poprzez development, na post-produkcji kończąc. „Praca nad projektem to długi dystans, na którym nie znasz mety” podsumowała długotrwały i wymagający często niezwykłej wytrwałości etap produkcji.
Podkreślała też często granice kompromisu, które należy sobie wyznaczyć, by nie odejść zbytnio od swojej wizji.
„Na początku ograniczenie wyobraźni jest błędem. Potem i tak trzeba będzie ograniczyć swoja wizję” – skomentował refleksje Agnieszki obecny na sali Sławek Idziak, odnosząc się do realiów produkcji filmowej.
Agnieszka na samym początku zdecydowała, że muzyka Barbary i Zuzanny Wrońskich tworzących zespół Ballady i Romanse będzie sercem filmu, i w tej muzyce poszukiwała wraz ze swoją ekipą inspiracji. Nie pozwoliła też sobie na żadne kompromisy w tym względzie i nie odstąpiła od tej wizji mimo pojawiających się przeszkód. Inspiracją natomiast do zbudowania kolorystyki filmu były namalowane na prośbę reżyserki przez Aleksandrę Waliszewską obrazy syren – pełne lirycznego erotyzmu, ale też i grozy.
Chcąc zrealizować musical – formę tak rzadką w polskiej kinematografii – Agnieszka i jej współpracownicy szukali odniesień głównie w kinie zagranicznym. Przygotowana przez nich prezentacja zawierająca ich inspiracje muzyczne i wizualne posłużyła do komunikacji ich zamierzeń i przekonała producentów. Wśród wymienionych dzieł w prezentacji znalazły się takie tytuły jak: Gorączka sobotniej nocy, Moulin Rouge, Chicago, Sweeney Todd, Tańcząc w ciemnościach, a z naszego filmowego podwórka: Przygoda na Mariensztacie, Halo Szpicbródka i Wielka majówka. Jak zwróciła uwagę Agnieszka, aby uniknąć nieporozumień, ważne jest, by w przygotowanych prezentacjach zaznaczać, które elementy filmów są referencyjne.
Twórczyni „Córek dancingu” chciała odejść od cukierkowej wizji syrenek prezentowanej przez Disneyowskie produkcje i oprzeć się na homerowskiej wizji tych stworzeń. Wielkie, parometrowe syrenie ogony stworzyli Wanda Tatucha – Kędzierzawska i Marcin Kędzierzawski, którzy kilka dni wcześniej podczas spotkania z uczestnikami Plenerów opowiadali o tworzeniu charakteryzacji SXF do tego filmu.
Pytania uczestników spotkania dotyczyły głównie długiej drogi od pomysłu na film, który pojawił się w 2011 roku, a rozpoczęciem zdjęć po otrzymaniu dofinansowania w 2013 roku. Odpowiadając na nie, Agnieszka określiła dwa bieguny pracy twórczej nad „Córkami Dancingu” – najgorszy dla niej jako twórcy był brak możliwości wejścia na plan ze względu na brak pieniędzy, natomiast jasną stroną pracy nad filmem była grupa współpracowników nakręcająca się nawzajem – w tym tkwiła siła.
Tekst: Magdalena Goszczyńska